Fatalna druga połowa. Porażka w Łążynie

Fatalna druga połowa. Porażka w Łążynie

Mecz VI kolejki A-Klasy za nami. Spotkanie, które miało utwierdzić wszystkich w przekonaniu że to Wel rządzi w tym sezonie okazało się kompletną klapą. O ile w pierwszej połowie gra wyglądała dość dobrze, o tyle druga połowa jest zupełnie do zapomnienia i przeanalizowania.
Już od początku meczu było widać, że nasi zawodnicy nie mogą przyzwyczaić się do dość krótkiego i wąskiego boiska. Przez to że było ciasno, piłka nam często uciekała i notowaliśmy wiele strat. W 13 minucie drużyna Avisty wyszła na prowadzenie. Po błędzie naszego obrońcy, napastnik gości bez większych problemów pokonał naszego bramkarza. Na szczęście do końca meczu pozostawało dużo czasu i wszystko było jeszcze w nogach i głowach naszych zawodników. W 29 minucie udało nam się wyrównać. Po ładnej akcji zespołu, na lewej stronie w polu karnym znalazł się Kacper Wiśniewski i strzelił swojego pierwszego gola w tym sezonie. Zawodnicy gospodarzy nie zdążyli się dobrze ustawić a było już 2 : 1 dla naszego zespołu. Idealnym dośrodkowaniem z prawej strony popisał się Kacper Gierwatowski, a Adrian Bąbalicki w swoim stylu wygrał pojedynek z obrońcą i wpakował piłkę do bramki. Do przerwy był wynik 2 : 1 dla nas. Zważywszy na grę i dość małe boisko, myślę, że każdy ten wynik po pierwszej połowie wziął by w ciemno.

Druga połowa zaczęła się dla nas fatalnie. Zaczynaliśmy od środka boiska. Nasz obrońca zle przyjął piłkę, którą przechwycił napastnik gospodarzy i bez większych problemów pokonał naszego bramkarza. Od gwizdka do tej bramki nie minęło nawet 30 sekund. Daliśmy się zepchnąć drużynie Avisty na własną połowę i to musiało skutkować kolejnymi błędami. Zawodnicy z Łążyna praktycznie cały czas grali długimi piłkami i tak też było w 57 minucie. Piłka leciała wysoko w nasze pole karne. Żaden z obrońców nie potrafił jej przejąć i Mateusz Dobucki zdecydował się do niej wyjść i wybić głową. Zle trafił w piłkę, po czym sfaulował zawodnika gospodarzy a sędzia wskazał na 11 metr. Na szczęście zawodnik Avisty uderzył lekko podcinką w środek bramki. Mateusz rzucił się w prawą stronę, ale niezwykle efektownie zdołał unieść nogę i odbił piłkę na rzut rożny. Ta sytuacja powinna podziałać na naszych zawodników jak zimny prysznic, ale niestety nie potrafiliśmy stworzyć sobie dogodnych sytuacji. Czego nie potrafiliśmy zrobić my, zrobili zawodnicy Avisty w 61 minucie. Po dość ładnej akcji zespołowej napastnik gospodarzy znalazł się w dogodnej pozycji i umieścił piłkę w bramce. Po tym golu nasi zawodnicy starali się ruszyć mocno do przodu, ale nie przynosiło to żadnego efektu. Warto wspomnieć o niebezpiecznym urazie Kacpra Wiśniewskiego. "Kapi" po jednym ze starć z rywalem nie mógł wręcz stanąć na nogę i o własnych siłach zejść z boiska. Na szczęście po kilkunastu minutach ból nieco ustąpił i nasz skrzydłowy mógł już powoli chodzić.
Do końca meczu próbowaliśmy ataków na różne sposoby, ale zawodnicy Avisty konsekwentnie grali w obronie i wybijali wszystkie piłki jak najdalej od bramki.
Zagraliśmy kiepskie spotkanie, ale nie zawsze da się wygrywać. Od razu dało się zauważyć, że nasi zawodnicy nie mogli odnalezć się na małym boisku w Łążynie. Niech ten mecz podziała na naszych zawodników jak zimny prysznic i lekcja na przyszłość. Już za tydzień szlagier ze Startem Nidzica. Trzeba wyciągnąć wnioski z tego nieudanego spotkania i podejść do tego meczu na 100 procent!

Skład Welu :
M.Dobucki - A. Bąbalicki, C. Jasik, J. Strungowski (83' M. Rzymowski), D. Strungowski -  P. Gerlej, Ł. Sobociński, K. Gierwatowski (62' T. Perowicz), K. Wiśniewski (67' M. Marchelek) - P. Godziszewski (78' P. Schmeichel), P. Czarnecki

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości