Niesamowita końcówka i podział punktów!

Niesamowita końcówka i podział punktów!

Mecz X kolejki A-Klasy za nami. Spotkanie pełne emocji, nerwów i dramaturgii. Takie mecze, a szczególnie takie końcówki miło się ogląda. Nasz zespół do meczu z Grunwaldem przystępował bez zawieszonego za kartki Piotra Gerleja i bez Czarka Jasika, który regeneruje się po kontuzji.
Od początku meczu nasi zawodnicy próbowali narzucić gościom swój styl gry. Próbowaliśmy szybkich podań i akcji kombinacyjnych. Nie zawsze to wychodziło, ale już w 6 minucie mogliśmy objąć prowadzenie. Po ładnej dwójkowej akcji naszych Juniorów powinniśmy objąć prowadzenie. Piotr Schmiechel idealnie w tempo podał do Kacpra Wiśniewskiego. Kapi znalazł się niemal sam na sam z bramkarzem, ale chciał uderzyć na siłę i piłka poleciała nad bramką. Jednak to nie zraziło naszych zawodników i próbowaliśmy dalej atakować. W 26 minucie ponownie szansę na gola miał Kacper Wiśniewski. Po ładnej akcji całego zespołu, Kapi otrzymał piłkę w polu karnym. Tym razem uderzył lżej, ale bramkarz z najwyższym trudem odbił piłkę na rzut rożny. Drużyna gości też próbowała swoich szans, ale zarówno nasi obrońcy jak i bramkarz byli w tym meczu pewnym punktem. Jednak jedyny błąd nasi obrońcy popełnili w 40 minucie. Na skraju pola karnego jeden z naszych obrońców zahaczył zawodnika Grunwaldu. Ten z kolei dość teatralnie upadł i sędzia wskazał na 11 metr. Zawodnik gości oddał silny strzał, który wyczuł Mateusz Dobucki, ale strzał był na tyle mocny, że Mateusz zdołał tylko trącić piłkę palcami i ta niestety dla nas wpadła do bramki. Jednak warto wspomnieć co stało się chwilę wcześniej. W 34 minucie Kamil Werner chcąc wyprowadzić akcję bez udziału przeciwnika upadł na murawę. Wyglądało to bardzo niedobrze i niestety stało się najgorsze. Opieka medyczna była bezradna i potrzebna była interwencja pogotowia. Kamil zerwał ścięgno Achillesa i za pewne będzie ciężko mu wrócić w tym sezonie. Jednak mecz musiał trwać dalej. W pierwszej połowie nie graliśmy źle, ale czegoś brakowało. Do przerwy był wynik 0 : 1.
Po przerwie nasi zawodnicy chcieli wyjść z takim animuszem jak na drugą połowę meczu z Ossą. Jednakże ciężko było o groźne sytuacje podbramkowe. Zawodnicy Grunwaldu skutecznie się bronili, a jeśli oddaliśmy celny strzał to z reguły był on w środek bramki i bramkarz gości bez większego problemu łapał piłkę. Od 60 minuty na boisku grał już tylko jeden zespół. Drużyna Grunwaldu niemal całym zespołem cofnęła się na własną połowę, a nasi zawodnicy raz po raz nękali ich groźnymi podaniami i dośrodkowaniami. Jednak nie mogliśmy przebić się przez autobus, który postawili zawodnicy gości. Próbowaliśmy podań, dośrodkowań i dryblingów i to ostatnie przyniosło skutek w 84 minucie. Ładnym dryblingiem popisał się Łukasz Sobociński. Sobota z pełnym impetem wbiegł w pole karne i został wycięty przez obrońcę Grunwaldu. Sędzia ponownie wskazał na 11 metr a kibice zamarli mając w pamięci wszystkie nieskuteczne rzuty karne w tym sezonie. Do piłki podszedł Kuba Strungowski i bez zastanowienia oddał mocny strzał w prawy dolny róg. Bramkarz gości próbował obronić strzał, ale piłka jakoś szczęśliwa przetoczyła mu się po dłoni i wpadła do bramki. Ten gol dodał skrzydeł naszym zawodnikom. Nas 1 punkt nie satysfakcjonował i od bramki wyrównującej zaczęło się prawdziwe oblężenie bramki Grunwaldu. Zawodnicy gości bronili się całym zespołem i nie potrafili wyjść z własnej połowy. Nasi zawodnicy atakowali ile tylko mieli sił. Sędzia doliczył aż 5 minut i ten czas to ciągły napór naszych piłkarzy. Niesamowitą okazję na bramkę miał Sebastian Sikorski. Sebastian po sporym zamieszaniu oddał mocny strzał z pola karnego. Na nasze nieszczęście na linii bramkowej stał zawodnik gości i wybił piłkę z linii bramkowej. Niestety nie udało się zdobyć gola na wagę trzech punktów i mecz zakończył się remisem.
Pierwsza połowa może nie była najlepsza w naszym wykonaniu, ale druga, a w szczególności końcówka nam to wynagrodziła. Mimo że nie udało się zdobyć kompletu punktów to na pewno naszym zawodnikom należą się brawa za walkę i pokazanie charakteru. Szkoda że gol wyrównujący przyszedł tak późno, bo gdyby mecz trwał 10 minut dłużej to niewątpliwie byśmy zdobyli drugiego gola i 3 punkty zostałyby w Lidzbarku. Jednak trzeba się cieszyć z tego co jest. Jeden punkt także jest ważny i może być kluczowy.
Kamilowi życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia i na boisko. Kamil jest ważnym zawodnikiem drużyny i takim dobrym duchem. Czekamy! Jeśli nie na wiosnę to w przyszłym sezonie!

Skład Welu :

M. Dobucki - A. Bąbalicki, J. Strungowski, K. Gierwatowski, D. Strungowski - K. Werner (34' T. Perowicz), Ł. Sobociński, M. Napiórkowski, P. Schmeichel (84' S.Sikorski)- K. Wiśniewski, P. Czarnecki

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości